klimat,
Gdy opowiadam znajomym o niesamowitych upałach jakie dominowały od czerwca do chwili obecnej z krótkimi przerwami na burze, to słyszę niezmiennie "a u nas też potrafią być upały".
Z subiektywnego punktu widzenia w pewnym sensie mogę się z tym zgodzić, bo i w Polsce potrafi przygrzać i przysuszyć i Szwajcarom i innym nie-Polakom także mówię o niebywałej amplitudzie w Polsce, gdzie zimą potrafi dojść do -36 a latem do +36.
W Szwajcarii romańskiej nie ma aż takich skrajności. W zimie na razie doświadczyłam max -7 (przy czym najczęściej w przedziale -5 do +5) i na tej podstawie zimy tutaj określiłabym jako łagodne i porównywalne do polskiej jesieni (polski październik/listopad). Najgorszy był przełom styczeń/luty. Faktem za to jest, że w zimie potrafi wiać bardzo nieprzyjemny, mroźny wiatr i to on może nam "zajść za skórę" w odczuciach temperaturowych. Owa zima jest również dość sucha.
Tutejsza jesień to niekończący się polski wrzesień. Jest słonecznie, złoto, ciepło. Wiosna - kapryśna i raczej dość deszczowa, ale bardzo szybko powracają letnie temperatury.
Za to lato... Tegoroczne podobno bije wszystkie rekordy, więc pewnie jest niereprezentatywne, ale nie bez powodu Szwajcaria słynie z uprawy wina, a lemańskie winnice są objęte ochroną UNESCO.
Nie pamiętam żeby temperatura w cieniu dobiła do 36 stopni, co w Polsce zdarza się chyba częściej. Za to w słońcu bito na alarm, bo podchodziła do 50! Przez kilka dobrych tygodni w blokach reklamowych robiono specjalne przerwy na kampanie rządowe/społeczne w ramach profilaktyki konsekwencji przegrzania i jak postępować w swoim lub czyimś przypadku.
No to o co chodzi z tą pogodą i upałami skoro w Polsce też możemy "takie" mieć? No niestety nie takie. Żądnych wiedzy odsyłam do artykułu o mokrym termometrze - http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/mokry-termometr-a-nasze-przetrwanie-106
Natura tak to wymyśliła, że znośność odczuwanej przez nas temperatury jest wprost proporcjonalna do tego jak szybko jesteśmy w stanie przeprowadzić termoregulację naszego organizmu, czyli ile wysiłku kosztuje nas odparowanie nadmiaru ciepła. Jeśli jest sucho i wietrznie, to czujemy się "dobrze" nawet w wysokich temperaturach, ale jeśli jest wilgotno, to wspomniane nawet 30 stopni może być już niebezpieczne. W Polsce z reguły jest relatywnie sucho i często wietrznie (przynajmniej w porównaniu z moim regionem Szwajcarii). Szczególnie latem, ale i przez cały rok, gdyż nasze ukształtowanie i położenie zdaje nas na łaskę wiatru ze wschodu lub z zachodu, który tranzytem hula raz w tę raz we w tę po polskich włościach.
Nie dotyczy to Szwajcarii, która jest ograniczona pasmami górskimi i upstrzona dolinami i jeziorami. Niektóre z owych dolin są na tyle nieprzewietrzne, że ogranicza się w nich ruch samochodowy ze względu na potencjalny smog. W obszarze jeziora lemańskiego wieje i to czasem niełaskawie, niemniej porównałabym to z górskimi kaprysami typu halny niż realną wymianą powietrza.
Najważniejsze w tym jak zwykle za długim wywodzie jest to, że całe lato w Szwajcarii jest bardzo wilgotne (nasz domowy sprzęt wskazuje minimum 60% przy otwartych oknach w nowym budownictwie z nadskuteczną wentylacją) i jest wyższy niż w Polsce wskaźnik UV. W Polsce, za każdym razem jak otwieram swoją apkę z prognozą, jest indeks 4 a tu 6. W praktyce oznacza to, że można bardzo szybko się opalić, ale i też pozornie niższe temperatury niż w Polsce są dużo bardziej uciążliwe.
Ponadto, najlepszym dowodem na moje opowieści dziwnej treści jest to, że:
- jak umyję włosy i chcę je wysuszyć "na słońcu", to w Polsce przebiega to przy 30+ w kilka(naście) minut a tu... mam włosy jeszcze bardziej mokre (od potu);
- mój koń stojąc w boksie w ciągu dnia jest cały mokry jak by wyszedł spod prysznica, a w Polsce nawet przy najgorszych upałach był mokry najwyżej na szyi lub klacie;
- po 20-30 minutach opalania się na słońcu robi mi się słabo i muszę zejść ze słońca, a w Polsce mogłabym leżeć pół dnia;
- nawet jak się "dobrze zjaram" to nie schodzi mi skóra i od razu łapię brąz, a w Polsce przy mojej karnacji kilkudniowy burak...;
- "pierwsze" żniwa skończyły się na początku lipca;
- gdy raz, przez lipcowe burze, temperatura spadła do kilkunastu stopni, administracja włączyła nam kaloryfery O.o .
Nadal Was nie przekonałam, że nie trzeba się ruszać ze Szwajcarii do ciepłych krajów? Nie zdziwiłabym się gdybym poznała Szwajcara (a znam ich niewielu), który przyznałby się, że nie podróżuje za granicę. W obszarze Szwajcarii znajdziecie wszystko! Marzą Wam się tropiki? Zapraszam do Romandii lub włoskojęzycznej części. Marzą Wam się lodowce, trekking, sporty zimowe? Zapraszam do alpejskiej części. Ciężko jest odpowiedzieć na pytanie czego w Szwajcarii nie ma, ale na pewno gdyby nie koszty, byłaby to genialna miejscówka turystyczna, także dla tych, którzy lubią się dobrze wygrzać.
Czy 30 stopni Celsjusza w Szwajcarii to to samo 30 co w Polsce?
http://www.nyon.ch/fr/vivre/sport/piscine-exterieure-de-colovray-1067-5739 |
Z subiektywnego punktu widzenia w pewnym sensie mogę się z tym zgodzić, bo i w Polsce potrafi przygrzać i przysuszyć i Szwajcarom i innym nie-Polakom także mówię o niebywałej amplitudzie w Polsce, gdzie zimą potrafi dojść do -36 a latem do +36.
W Szwajcarii romańskiej nie ma aż takich skrajności. W zimie na razie doświadczyłam max -7 (przy czym najczęściej w przedziale -5 do +5) i na tej podstawie zimy tutaj określiłabym jako łagodne i porównywalne do polskiej jesieni (polski październik/listopad). Najgorszy był przełom styczeń/luty. Faktem za to jest, że w zimie potrafi wiać bardzo nieprzyjemny, mroźny wiatr i to on może nam "zajść za skórę" w odczuciach temperaturowych. Owa zima jest również dość sucha.
Tutejsza jesień to niekończący się polski wrzesień. Jest słonecznie, złoto, ciepło. Wiosna - kapryśna i raczej dość deszczowa, ale bardzo szybko powracają letnie temperatury.
Za to lato... Tegoroczne podobno bije wszystkie rekordy, więc pewnie jest niereprezentatywne, ale nie bez powodu Szwajcaria słynie z uprawy wina, a lemańskie winnice są objęte ochroną UNESCO.
Nie pamiętam żeby temperatura w cieniu dobiła do 36 stopni, co w Polsce zdarza się chyba częściej. Za to w słońcu bito na alarm, bo podchodziła do 50! Przez kilka dobrych tygodni w blokach reklamowych robiono specjalne przerwy na kampanie rządowe/społeczne w ramach profilaktyki konsekwencji przegrzania i jak postępować w swoim lub czyimś przypadku.
No to o co chodzi z tą pogodą i upałami skoro w Polsce też możemy "takie" mieć? No niestety nie takie. Żądnych wiedzy odsyłam do artykułu o mokrym termometrze - http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/mokry-termometr-a-nasze-przetrwanie-106
Natura tak to wymyśliła, że znośność odczuwanej przez nas temperatury jest wprost proporcjonalna do tego jak szybko jesteśmy w stanie przeprowadzić termoregulację naszego organizmu, czyli ile wysiłku kosztuje nas odparowanie nadmiaru ciepła. Jeśli jest sucho i wietrznie, to czujemy się "dobrze" nawet w wysokich temperaturach, ale jeśli jest wilgotno, to wspomniane nawet 30 stopni może być już niebezpieczne. W Polsce z reguły jest relatywnie sucho i często wietrznie (przynajmniej w porównaniu z moim regionem Szwajcarii). Szczególnie latem, ale i przez cały rok, gdyż nasze ukształtowanie i położenie zdaje nas na łaskę wiatru ze wschodu lub z zachodu, który tranzytem hula raz w tę raz we w tę po polskich włościach.
Nie dotyczy to Szwajcarii, która jest ograniczona pasmami górskimi i upstrzona dolinami i jeziorami. Niektóre z owych dolin są na tyle nieprzewietrzne, że ogranicza się w nich ruch samochodowy ze względu na potencjalny smog. W obszarze jeziora lemańskiego wieje i to czasem niełaskawie, niemniej porównałabym to z górskimi kaprysami typu halny niż realną wymianą powietrza.
Najważniejsze w tym jak zwykle za długim wywodzie jest to, że całe lato w Szwajcarii jest bardzo wilgotne (nasz domowy sprzęt wskazuje minimum 60% przy otwartych oknach w nowym budownictwie z nadskuteczną wentylacją) i jest wyższy niż w Polsce wskaźnik UV. W Polsce, za każdym razem jak otwieram swoją apkę z prognozą, jest indeks 4 a tu 6. W praktyce oznacza to, że można bardzo szybko się opalić, ale i też pozornie niższe temperatury niż w Polsce są dużo bardziej uciążliwe.
Ponadto, najlepszym dowodem na moje opowieści dziwnej treści jest to, że:
- jak umyję włosy i chcę je wysuszyć "na słońcu", to w Polsce przebiega to przy 30+ w kilka(naście) minut a tu... mam włosy jeszcze bardziej mokre (od potu);
- mój koń stojąc w boksie w ciągu dnia jest cały mokry jak by wyszedł spod prysznica, a w Polsce nawet przy najgorszych upałach był mokry najwyżej na szyi lub klacie;
- po 20-30 minutach opalania się na słońcu robi mi się słabo i muszę zejść ze słońca, a w Polsce mogłabym leżeć pół dnia;
- nawet jak się "dobrze zjaram" to nie schodzi mi skóra i od razu łapię brąz, a w Polsce przy mojej karnacji kilkudniowy burak...;
- "pierwsze" żniwa skończyły się na początku lipca;
- gdy raz, przez lipcowe burze, temperatura spadła do kilkunastu stopni, administracja włączyła nam kaloryfery O.o .
Nadal Was nie przekonałam, że nie trzeba się ruszać ze Szwajcarii do ciepłych krajów? Nie zdziwiłabym się gdybym poznała Szwajcara (a znam ich niewielu), który przyznałby się, że nie podróżuje za granicę. W obszarze Szwajcarii znajdziecie wszystko! Marzą Wam się tropiki? Zapraszam do Romandii lub włoskojęzycznej części. Marzą Wam się lodowce, trekking, sporty zimowe? Zapraszam do alpejskiej części. Ciężko jest odpowiedzieć na pytanie czego w Szwajcarii nie ma, ale na pewno gdyby nie koszty, byłaby to genialna miejscówka turystyczna, także dla tych, którzy lubią się dobrze wygrzać.
To lato faktycznie jest niezwykle upalne. W moim kantonie upały utrzymują się od czerwca, nie wspominając o pięknym maju, a nawet kwietniu. Kiedyś uwielbiałam takie gorące lato, ale w ciąży - zwłaszcza teraz na końcówce daje się we znaki. Byłam zaskoczona jak bardzo szybko można się tutaj opalić - wystarczy wyjść na balkon dosłownie na chwilkę.
OdpowiedzUsuńJa wczoraj wyszłam z książką do ogródka i usiadłam tak, żeby tylko nogi opalić. Po 20-30 minutach zeszłam ze słońca i miałam nogi czerwone jak bym się poparzyła wrzątkiem. A już najgorsze upały minęły. Teraz powiedziałabym, że jest normalnie... Albo już się przyzwyczaiłam. U nas też upały trzymają od czerwca (te turbo), a bardzo ciepło jest od maja. Czasem tylko kilkudniowe przerwy na burze. Ale raczej w stylu - miesiąc lampy i 3 dni burzy.
Usuń