Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróże. Pokaż wszystkie posty

Czy warto odwiedzić słynne Interlaken? Jakie atrakcje wybrać?

/Iseltwald

Rozluźnienie restrykcji związanych z covidem i bardziej elastyczny sposób pracy zachęcił nas do "prison break" aktywności czyli - jedziemy w Szwajcarię! W tym artykule chciałabym Wam zaprezentować czy Interlaken i jego okolica są warte swojej sławy i zebrać w jednym miejscu wyniki własnych poszukiwań atrakcji.

Wycieczkę do Interlaken chciałam zaplanować już od dawna. Paradoksalnie, najczęściej podróżujemy, gdy mamy do tego okazję, czyli np. odwiedzają nas goście albo jest jakiś festiwal, albo jak z St. Gallen - jedziemy obejrzeć samochód. Berno np. zwiedzaliśmy już wielokrotnie przy okazji załatwiania spraw w ambasadzie. Poniżej dla ciekawskich załączam orientacyjną mapkę gdzie nas nie było ;), którą zrobiłam "przy okazji" dla koleżanki, żeby łatwiej było nam planować wspólne podróże, chociaż i tak jest bardzo niedokładna.

/na żółto miejsca "przelotem"

Tak naprawdę Interlaken mieliśmy już zwiedzić jesienią 2018 przy okazji wizyty koleżanki z Polski. Byliśmy już tyle razy przewodnikami po okolicznych atrakcjach, że coraz bardziej musimy się wysilać aby pokazać coś z tej Szwajcarii i samemu nie dostać kota. W efekcie to był jeden z tych ambitniejszych planów zwiedzania. Niestety, w rodzinie miałam pogrzeb z poważnymi konsekwencjami (stąd też między innymi moja ograniczona aktywność na blogu). Musiałam z dnia na dzień lecieć do Polski w dacie wymarzonego wyjazdu.

Nie ma tego straconego, bomba atomowa na Interlaken tfu tfu nie spadła i trafiło na naszą listę jako wisienka na torcie wygranej z wirusem. Co ciekawe, gdy tylko zaczęłam się rozglądać za hotelami, było podejrzanie dużo ofert. Dość ciekawym okazało się dla mnie, że w zasadzie mimo lockdownu szwajcarskie hotele nie musiały i w dużej większości nie były zamknięte! KLIK Znajcie moją radość!

Jak znaleźć klimatyczny hotel z dala od kotła turystów?

Planując podróż od razu praktycznie wykluczyłam Interlaken z poszukiwań noclegu, nawet jeśli jest to maleńkie miasteczko, to nadal obawiałam się (chociaż bezpodstawnie, przecież granice nadal zamknięte) inwazji turystycznej. Niestety, w pełnym sezonie, bez ograniczeń, jest to number one "chińskich turystów", czyli dużych grup "zorganizowanych", w których rzadko kto porozumiewa się jakimś popularnym w tych rejonach językiem, w których wszyscy trzaskają selfie na potęgę i zakłócają w pewien sposób atmosferę i rytm danego miejsca.

Jeśli preferujesz bardziej ustronne, klimatyczne miejsca - poszukaj czegoś dalej, grozi Ci max 20 minut samochodem od tego miasta ;). Moim marzeniem był widok na zamek w Iseltwald, więc całym sercem mogę polecić Hotel Bellevue Iseltwald , który nie tylko ma cudownie przestrzenne balkony z widokiem na słynny zamek, ale cały jest zaprojektowany w modernistyczno-eklektyczny sposób z zachowaniem szwajcarskich smaczków a la "chalet" i jak na ten region jest przystępny cenowo.

recepcja
podglądacze

Najsłynniejszą atrakcją w regionie jest oczywiście Jungfraujoch, których uchodzi za przereklamowany i bardzo drogi. Z racji, że pogoda była niepewna i czerwiec był w maju, a maj w czerwcu (maj w naszej okolicy jest bardzo deszczowy), to nie braliśmy go pod uwagę, tym bardziej że byłaby to wielogodzinna wycieczka, a chcieliśmy bardziej pokręcić się po okolicy.

Szukasz recepty na ciekawy pobyt wokół Interlaken? 

Tak, zrobiłam już research między dwoma przewodnikami i kilkoma stronami na tematem "berner oberland", więc bierzcie i jedzcie z tego wszyscy. Poniższe atrakcje spokojnie wypełnią dwa weekendy lub jeden dłuższy w zależności od czasu jaki spędzicie w danej lokalizacji.

Trasa zamkowa (min. 1 dzień)

Interlaken jest miejscowością wciśniętą pomiędzy jezioro Brienz i Thun. Robiąc "ósemkę" wokół tych jezior czeka Cię mnóstwo zachwytów. Wśród nich "zatrzęsienie" zamków.

/wybrane zamki wokół Interlaken, zdjęcia zaczerpnięte z zasobów google images

Większość ww. zamków jest czynna od 10-17, ale nie wszystkie da się zwiedzać.

Iseltwald (jak w zdjęciu tytułowym) służył jako ośrodek edukacyjny dla wysokiej klasy "houskeeping", a obecnie jest zamknięty, ewentualnie służy za scenerię do eventów.

Oberhofen uważam za najciekawszy z tych zamków, ponieważ ze względu na swoją historię jest fantastycznie zachowany i ma wiele ekspozycji. Najciekawsza wg mnie jest ta, poświęcona życiu służby zamkowej, co rzadko jest elementem muzealnym o takiej skali. Tłumaczy też szwajcarską renomę w zakresie szkół hotelarskich i edukacji owej służby. Ponadto, z racji, że jak to jedna z odwiedzających nas osób skwitowała "wytrawni z Was turyści, w dwa dni zwiedziłam z Wami tyle, że mam wrażenie że byłam tu tydzień i nawet nie czuję przesytu", wiele zamków już zwiedziłam, wiele z nich skupiających się na średniowieczu czy renesansie. Ten zamek jest dość "współczesny", ostatni mieszkańcy żyli w nim gdy zamki tak naprawdę wyszły już z mody, niemniej trudno im się dziwić, gdyż sceneria i ciągłe modernizacje sprawiły, że można by pewnie w nim żyć i dziś.

/oberhofen
/oberhofen

/oberhofen z widokiem na Niesen

/oberhofen


Hunegg to tak naprawdę hotel i centrum konferencyjne. Udostępnia jedynie kilka sal do zwiedzania.

Thun to klasyczny średniowieczny zamek z lochami w wieżach, który przez długi czas służył za siedzibę berneńskich dygnitarzy w czasach bardziej współczesnych. Najciekawszym elementem jest konstrukcja dachu i cała poświęcona jej ekspozycja na samym szczycie oraz widoki z wież.

/thun
/dziedziniec thun

/thun widok z wieży


Spiez służy za centrum sztuki, więc warto wybrać się tam na bieżącą wystawę. Dotarliśmy tam już za późno, a na celowniku miałam

DÜRRENMATT AS AN ARTIST AND PAINTER
A creation between myth and science 4 July – 25 October 2020 
“I paint for the same reason that I write: because I think.” 
Friedrich Dürrenmatt, Personal remarks on my paintings and drawings, 1978
Może dojedziemy tam jeszcze przed końcem października.

/spiez

/spiez


Ponad wyżej wyselekcjonowane zamki jest jeszcze parę innych, ale te uznałam za najciekawsze i na łatwym poziomie zwiedzania (byliśmy ze znajomymi, więc planowałam "easy travel", tak żeby każdy znalazł coś dla siebie i odpoczął).

Widoki, kolejka parowa i skansen (propozycje te wypełnią 2 dni zwiedzania)

Okolica Interlaken jest słynna przede wszystkim z zachwycających, panoramicznych widoków. Wyjazd tam nie będzie pełny bez skorzystania z możliwości ich podziwiania. Zanim też zdecydujemy się na kolejki czy wyciągi warto sprawdzić czy w całości naszego zwiedzania nie opłacałoby się posiadać Swiss Pass. Kupuje się go na większej stacji kolejowej (konieczne zdjęcie) i uprawnia nas do 50% zniżki na przejazdy po większości szwajcarskich tras.

Mowa o kolejach, ponieważ w Brienz czeka na nas jedyna w Szwajcarii o ile nie w Europie(?) w pełni funkcjonująca "jak za dawnych czasów" turystyczna kolejka parowa wjeżdżająca na jeden ze szczytów. Ponadto samo Brienz uchodzi za cudownie tradycyjnie zachowane szwajcarskie miasteczko i jest atrakcją samą w sobie.

https://www.facebook.com/brienzrothornbahn/ 
Skoro też mowa o Brienz i wyjątkowej w regionie sztuce rzeźbienia w drewnie warto zajrzeć do Bonigen oraz wyjątkowego szwajcarskiego skansenu - Ballenberg. 66 hektarów z setką historycznych budowli i stadami zwierząt hodowlanych zapełni wiele godzin małym i dużym gościom.

Inna opcja dla nieprzepadających za trekkingiem bądź tych z ograniczonym czasem to wjazd na Niesen kolejką szynowo-linową.

/niesen funiculaire, sbb.ch
Pozostałe łatwo dostępne szczyty, ale pewnie z mniej panoramicznym kątem to Niederhorn czy Stockhorn.

Instagramowe destynacje

Uwieńczeniem Waszego dłuższego weekendu może być wycieczka do pobliskiego (30 minut od Interlaken) Lauterbrunnen aby wpaść w objęcia czułego uścisku łagodnie pochylających się nad nami olbrzymów.

/https://www.besttravelmonths.com/switzerland/lauterbrunnen-3613878/
 
Jeśli za to wybierzecie się w te rejony w zimie, nie możecie przegabić obiadu w ... ruskiej bani. Fondue w kąpieli? Może mniej idzie w boczki ;)

https://www.hotpot-brienz.ch/

https://www.hotpot-brienz.ch/
 
Czy już wiesz, co sprawia, że Interlaken jest takie słynne? Byłeś w tej okolicy? Masz swoje "tajemne miejsca", którymi chciałbyś się podzielić? 


___________________________________________
bardziej bieżące relacje fotograficzne z podróży i nie tylko na instagramie: https://www.instagram.com/konnowszwajcarie/?hl=pl 

Nowozelandzkie wina warte uwagi

/wina nowa zelandia

Zrealizowaliśmy swoje marzenie - zwiedziliśmy Nową Zelandię od południa do północy. Zdjęcia z wycieczki możecie przejrzeć na instagramie KonnowSzwajcarię - KLIK. Jeszcze nie raz pojawi się artykuł nawiązujący do tego wspaniałego kraju i jakże bliskiego Szwajcarii. Są Alpy (tak Nowa Zelandia też ma alpejskie pasmo górskie), jeziora, winnice, a słynne kurorty zapożyczają nawet z CH nazewnictwo (np. hotel st moritz).

Tym razem chciałam wspomnieć co nieco o winach, które może nie były optyką mojej wycieczki, ale jak pewnie się domyślacie - mają niewiele wspólnego z winami eksportowymi. Nie jestem też wielkim znawcą wina, ale już Szwajcaria mnie trochę na ten temat przetrenowała, o czym przeczytacie np. TU - KLIK. Byliśmy raptem może w dwóch winnicach i to zupełnie przypadkiem, a większość zaopatrzenia i tak robiliśmy w zwykłych sklepach typu Countdown, 4square i inne delikatesopodobne. W Queenstown za to skorzystaliśmy z chwili na spacer po mieście, aby zajrzeć do profesjonalnego sklepu z winami. 

Wnioski? 
Wina Nowozelandzkie są bardzo podobne do Szwajcarskich, zarówno wytrawnością, głębią, bukietem, jak i ... ceną. Możliwe, że wynika to z podobnego klimatu, niskiego zanieczyszczenia, jak i wyspiarskiej izolacji. No, może mają więcej bryzy morskiej ;).
Wracając do cen i cytując samą siebie z artykułu o Szwajcarskich winach:

Zasada podstawowa jest chyba już większości znana, ale jeśli nie, to przytoczę ponownie: do 10chf - wina stołowe, niezbyt lotnej jakości; 10-15chf wina stołowe zdatne do użytku, 15-25 chf - nieważne co kupisz powinno być dobre, powyżej 25chf - klasa. Na przekór Szwajcarom - nie trzeba kupować wina za 100chf żeby było dobre. Na przekór Francuzom i Włochom - tak, wino szwajcarskie jest dobre. Na przekór Polakom - niestety, 10chf to "najtańsze" wino.

Przypominam, że NZD do CHF to jakieś 0,6, więc dosłownie można przyjąć podobne założenia jak wyżej. Co to dla nas znaczy?

"Myth busters" nowozelandzkiego wina:
- jeśli gdziekolwiek na świecie kupisz nowozelandzkie wino wartości 10 euro czy 40zł nie spodziewaj się, że będzie dobre - ono musiało przelecieć do Ciebie kilkanaście tysięcy kilometrów, przejść wszelkie cła i akcyzy...
- nowozelandzkie wino jest genialne i trzyma standard jakościowy (tak jak i szwajcarskie), jednak nie należy do tanich, bo i ceny ma szwajcarskie,
- nawet w zwykłym sklepie czy dyskoncie można kupić bardzo dobre wino,
- nawet najdroższe wina potrafią być na zakrętkę, a nie na korek co nie świadczy o jakości - Nowozelandczycy nie mają korka, sprowadzają go z Portugalii... razem z kornikami... Wiele winnic straciło niesamowite ilości wina, które zepsuło się przez trefne korki, więc dali sobie spokój z pozoranctwem.

Zanim przejdę do listy polecanych win (dla niecierpliwych - scroll do końca), chciałabym jeszcze wspomnieć o tym, gdzie to wino w Nowej Zelandii rośnie, skoro południe to baza wypadowa na Antarktykę z ogromną ilością opadów deszczu przez zderzające się fronty oceaniczne hamowane górami, a północ to "suche" wulkany i gejzery. Ponadto, Nowa Zelandia przez swoją izolację ma zupełnie inną gamę roślinności, niż ta znana nam w Europie, więc wszystko "zachodnie", co tam znajdziemy, zostało tam sprowadzone ("na siłę"). Ma też dość trudne, pagórkowate bądź górzyste ukształtowanie terenu i polega na imporcie materiałów. W rolnictwie przeważają bardziej praktyczne branże jak owczarstwo (i futro, i mięso, i mleko, i wystarczy wypaść...). No to gdzie to wino?

Najsłynniejsze regiony winne to: Marlborough, Martinborough, Hawke's Bay, pozostałe pięknie przedstawia poniższa mapa. Wyżej wymienione mają najbardziej sprzyjający klimat do uprawy wina, największe nasłonecznienie, sympatyczne ukształtowanie terenu i mniejsze ryzyko trzęsienia ziemi czy wybuchu wulkanu niż inne teoretycznie sprzyjające tereny.

Marlborough - w skład tego regionu wchodzi Wairau Valley, którą Maori nazywali "dziurą w chmurach". Jest to jeden z najbardziej nasłonecznionych regionów z bardzo bogatą i zróżnicowaną glebą, która pozwala na uprawianie różnorodnych odmian wina. Stał się słynny w 1980 roku za swoje Sauvignon Blanc.

Martinborough - osada z czasów kolonialnych porównywana klimatem i glebą do francuskiej Burgundii. Jak możecie się domyślać pozwala im to na produkcję doskonałych Pinot Noir,  Sauvignon Blanc i Syrah.

Hawke's Bay - jeden z najstarszych i największych regionów winiarskich w Nowej Zelandii słynący z Merlot i Cabernet. Biorąc pod uwagę, że osobiście Merlot kojarzy się z szwajcarskim Ticino, bądź północnymi Włochami, domyślam się, że tak można porównać tamtejsze warunki do naszych, dla lepszego ich zrozumienia.

źródło: https://www.nzwine.com/en/our-regions/


Do rzeczy, w zakresie 15-40 chf, z wyjątkiem jednego wina, gorąco polecam poniższe pozycje i jestem ciekawa, czy da się je znaleźć w Europie, kolejność alfabetyczna:

/

Próbowaliście już win z Nowej Zelandii? Macie swoje ulubione?


Shingle Peak Sauvignon Blanc

Vidal Reserve Syrah

Palliser Estate Sauvignon Blanc

Mills Reef Elspeth Chardonnay

Te Awa Single Estate Syrah

Paroa Bay Chardonnay


Jak przewieźć alkohol z Szwajcarii do Polski?

/

Jak już wspominałam w artykule o szwajcarskich winach - KLIK, w którym podpowiadam też na jakie wina warto zwrócić uwagę, mieliśmy ambitny plan, aby na każdym stole weselnym stanęło inne czerwone i białe wino szwajcarskie. Wina te za granicą są jeszcze rzadziej spotykane niż te z niemieckich kantonów w francuskich... Więc powstał problem - jak je przewieźć? Mówimy o zdrowo ponad 20 butelkach...

Ogólne zasady celne dotyczące wwozu do Szwajcarii znajdziecie tutaj - KLIK, artykuł ten powstał z myślą o zakupach przez granicę, więc limity są wymienione na samym końcu. Wśród nich max 5 litrów alkoholu poniżej 18% na osobę. W kolejnym za to znajdziecie mini porady co do przesyłek zagranicznych - KLIK. 

To nadal nie rozwiązuje problemu, ponieważ w tej sytuacji chcemy wywieźć alkohol ze Szwajcarii, a nie wwieźć. 


To ile można tego alkoholu wywieźć? 

Zgodnie z informacją na stronie rządowej, nie ma żadnych ograniczeń ani cła wobec rzeczy wywożonych ze Szwajcarii: KLIK.

Zgodnie z informacją na temat polskich przepisów na dość rzetelnym portalu o księgowości - KLIK:

"W przypadku przyjazdu do Polski spoza UE, tj. np. z Białorusi czy Ukrainy, możemy przywieźć ze sobą, bez konieczności płacenia cła, akcyzy i podatku VAT, łącznie:
- 1 litr mocnego alkoholu (powyżej 22%) lub 2 litry słabszych alkoholi (bez win niemusujących),
- 4 litry wina niemusującego,
- 16 litrów piwa.
Od nadwyżki alkoholi ponad te limity musimy zapłacić wszelkie należności."
"Jeżeli natomiast wracamy do Polski z podróży po krajach Unii Europejskiej, to możemy przewieźć ze sobą w bagażu, bez konieczności płacenia akcyzy i VAT, łącznie:
- 10 litrów mocnego alkoholu (powyżej 22%),
- 90 litrów wina i innych napojów fermentowanych (ale maksymalnie 60 litrów wina musującego),
- 110 litrów piwa,
- 20 litrów produktów pośrednich, czyli win lub napojów fermentowanych, które doalkoholizowano poprzez dolanie do nich innego alkoholu (spirytusu).
Ewentualne podatki płacimy również wyłącznie od nadwyżek, chyba że potrafimy udowodnić, iż są one przeznaczone na nasz użytek osobisty (np. organizujemy dziecku wesele)."

Cudownie! na wesele możemy przewieźć ile chcemy! Genialnie.

Jest tylko mały problem, żeby wyjechać z Szwajcarii (bez ograniczeń) i wjechać do Polski (dowód że to na wesele) teoretycznie musimy:
- zgłosić wywóz w urzędzie celnym w Szwajcarii i/lub zachować dowód zakupu (aby znane było pochodzenie alkoholu i data zakupu),
- alkohol ten musi być w oryginalnym, zamkniętym opakowaniu,
- musimy przejechać przez kraj tranzytowy.

Skontaktowałam się z niemieckim urzędem celnym (mailowo), aby dowiedzieć się jak oni traktują tego typu tematy. Odpowiedź dostałam natychmiast (brawa dla nich!). Niestety stosują wyłącznie przepisy europejskie o limitach, PRAWIE bez wyjątków. 
Jedyny wyjątek sytuacji tranzytowej, to taki, w którym jedziesz ciurkiem i nigdzie się nie zatrzymujesz (odpada np. nocleg po trasie). Niemniej, jeśli trafi nam się niezbyt przychylny służbista w ramach wyrywkowej kontroli po trasie, może nie zaakceptować takiej sytuacji. 

Jak maksymalizować szanse na legalne przewiezienie alkoholu w tak nietypowej sytuacji? 

- część butelek w ramach limitów przewieźliśmy latając do Polski w bagażu, warto jednak pamiętać, że:
* powyżej 100ml nie da się w podręcznym
* jeśli w jednej walizce będzie więcej butelek niż w innej to może wzbudzić to podejrzenia (zakładając że lecą dwie osoby i biorą alkohol dla dwóch osób)
Potem odwiedziła nas rodzina, która przewiozła pozostałe butelki w ramach limitu na głowę samochodem. W akcie desperacji rozważaliśmy też czy limit na osobę liczy się gdy weźmiemy kogoś na blablacar :D .
Kolejny problem to temperatury. Wino, nie za długo, toleruje wszystko pomiędzy 2-30 stopni, ale nie lubi dużej częstotliwości zmian tejże temperatury. Oczywiście, im wyższa temperatura, tym szybciej się zepsuje. Ostatnia i największa partia naszych win była przewożona w sierpniu! 
Środki ostrożności, aby wino się nie zepsuło jeśli przewozimy je latem, autem:
- jeśli nie masz klimatyzacji, a trasa trwa więcej niż 10h - zapomnij,
- zapakuj butelki w przenośne lodówki: jeśli masz gdzie podpiąć w bagażniku elektryczną - super; jeśli nie - zaopatrz się w wkłady chłodzące w dużej ilości, ale takie, które wejdą do lodówki po zapakowaniu butelkami (u nas 6 wchodziło na ścisk, a najlepiej sprawdził się płaski wkład wielkości większej ściany lodówki wsadzony pomiędzy nie),
- na postoju zaparkuj koniecznie w cieniu lub na parkingu podziemnym,
- jeśli nocujesz po trasie - poproś obsługę hotelu, aby schłodzili wkłady przez noc; jeśli temperatura na zewnątrz w nocy będzie poniżej 20 stopni to ok; zapytaj też obsługę czy rano, tam gdzie zaparkowałeś, będzie cień, aby auto nie nagrzało się przed odjazdem; w przeciwnym razie lepiej zabrać lodówki z butelkami do pokoju.
Mam nadzieję, że Wasze wątpliwości co do przepisów celnych zostały rozwiane, a środki ostrożności pomogą zaplanować podróż w optymalny sposób. Wina szwajcarskie są bardzo rzadkie i bardzo dobre, więc polecam się zaopatrzyć, jeśli macie taką możliwość :).
Dajcie znać, jakie są wasze doświadczenia celne. 

Zwrot podatku za zakupy poza Szwajcarią?

/
Mieszkasz w Szwajcarii i robisz zakupy za granicą? Jak uzyskać zwrot VAT?

Zaznaczam, że nie odważyłam się jeszcze przeprocesować osobiście tego tematu, ale z racji, że coraz więcej osób o to pyta, postaram się wyjaśnić sprawę w teorii względem informacji znalezionych w "internetach". Źródła informacji podam na końcu strony.

Zwrot VAT-u nie dotyczy usług i paliwa oraz zakupów w sklepach duty-free, które z założenia powinny sprzedawać bez podatku. Inne zasady dotyczą też zakupów internetowych i przesyłek zagranicznych.

Jeśli dokonujesz zakupów jako turysta i masz zamiar przekraczać z nimi granicę:

1. Zwrot VAT bez obowiązku opłaty VAT w Szwajcarii dotyczy zakupów o wartości do 300chf i adekwatnych limitów zależnych od kategorii w stosunku do cła (tytoń, alkohol, mięso itp.). Jeśli Twoje zakupy przekroczyły w sumie wartość 300chf musisz opłacić za nie szwajcarski VAT, co w perspektywie niemieckich 19% czy polskich 23% może się opłacać mimo wszystko.

/https://www.ezv.admin.ch/ezv/en/home/information-individuals/travel-and-purchases--allowances-and-duty-free-limit/importation-into-switzerland.html

2. Aby uzyskać zwrot VAT z kraju, w którym nastąpiły zakupy:

2.1. Przedmioty nie mogą być używane przed exportem/importem i muszą być w oryginalnych opakowaniach. Przygotuj je tak, aby udostępnić je celnikom do kontroli.
2.2. Już na etapie zakupu, w sklepie, musisz wypełnić poprawnie formularz celny.
2.3. Przekraczając granicę musisz zgłosić się do celnika po pieczątkę na formularzu (i pewnie adekwatnie do wykonanych zakupów do wykonania odpowiednich opłat).
2.4. Po powrocie do kraju rezydencji musisz odesłać formularz celny do sklepów, w których dokonałeś zakupów, aby zwróciły Ci VAT. Masz na to od 21 dni do 3 miesięcy w zależności od kraju.
UWAGA! Szwajcaria nie zwraca VAT opłaconego za granicą.

Aby ograniczyć sobie ilość procedur i formalności oraz wykluczyć ewentualne błędy, można korzystać z Global blue (tam gdzie widzicie taki niebieski kwadracik TAX FREE, to możecie gładko z nimi przeprocesować) lub innych pośredników - pobierają oni prowizję od uzyskanego zwrotu i mają określone limity kosztowe.

Jeśli sytuacja to nie "jakieś tam" turystyczne zakupy, a np. meble, to możesz poprosić firmę, w której je zamówiłeś/kupiłeś o wystawienie faktury bez vatu i o odpowiedni dokument eksportowy, niemniej wtedy musisz opłacić VAT i cło w stosownym urzędzie w Szwajcarii.

Tak to wygląda w teorii, a jak w praktyce? Czy ktoś ma doświadczenie w tej materii?

Źródła informacji:
https://www.ch.ch/en/how-clear-personal-goods-purchased-abroad/ 

https://www.ezv.admin.ch/ezv/en/home/information-individuals/travel-and-purchases--allowances-and-duty-free-limit/importation-into-switzerland.html
 

https://www.ch.ch/en/vat-refund/

https://en.wikipedia.org/wiki/Tax-free_shopping

http://www.globalblue.com/tax-free-shopping/how-to-shop-tax-free?htmlcache=true&com.escenic.nocache=true&com.escenic.stale=false

Nieformalna etykieta korzystania z blablacar, od eksperta

/pexels
Wspólne przejazdy, covoiturage, carpooling - jakkolwiek tego nie nazwiesz i z jakiejkolwiek platformy korzystasz, polecam zastosowanie się do niżej przedstawionych zasad aby i kierowcom i sobie samemu ułatwić życie.

Mając status eksperta na blablacar i mając już dość rozległe doświadczenie jako kierowca poprzez tę platformę (perspektywy pasażera nie znam, ale mogę się co nieco domyślać) postanowiłam spisać mały FAQ dla zagubionych w czasoprzestrzeni. Póki da się dogadać, to jeszcze nie problem, ale niektóre sytuacje mogą być silnie konfliktogenne, a to nam najmniej potrzebne, szczególnie w długich trasach.

Najczęstsze zdziwka osób rezerwujących przejazdy:
Kobieta kierowcą? Taki mały samochód w międzynarodowej trasie? Mam za duży bagaż? Nie odbierzesz mnie spod domu w centrum miasta? To jest dłuższa trasa niż zarezerwowałem? Będziesz wcześniej/jedziesz szybciej niż podaje blabla? Nie mówisz po rosyjsku?

Skąd takie zdziwienie?
1. Człowiek z natury ma egocentryczne spojrzenie na świat.
2. Czytanie boli.
3. Niektórym brakuje wyobraźni bądź mają zbyt bujną ;)

Jeśli chcesz zaplanować swoją podróż poprzez blablacar:

1. Sprawdź w jakim języku mówi kierowca i jego responsywność, żeby swobodnie się z nim dogadać - nie licz na to, że kierowca jest zawsze online i że odpisze Ci w 5 sekund - numer telefonu wyświetli się po zarezerwowaniu przejazdu, więc jak Ci na danym przejeździe zależy - to może być najszybsza metoda kontaktu.

2. Sprawdź jaką trasą jedzie kierowca: często odcinek, który chcesz zarezerwować, to tylko odcinek, w związku z tym wszystko się może wydarzyć na trasie, co wpływa między innymi na czas.

Ponadto Blabla wg mnie podaje dość długi czas przejazdu, pewnie robiąc zapas na korki czy postoje czy odbiór pasażerów z ustalonych miejsc - ja w większości przypadków jadę szybciej, więc porównuję czas blabla z czasem podawanym przez google i na tej podstawie umawiam się z pasażerami w prywatnych wiadomościach

3. Sprawdź jakim samochodem jedzie kierowca

Pomoże Ci to go odnaleźć w umówionym punkcie.
Oszacujesz komfort przejazdu.

4. Sprawdź na jaki bagaż pozwala kierowca - już nie raz zdarzyło mi się, że pasażerowie rezerwowali przejazd, gdzie wołami w opisie było TYLKO mały lub średni bagaż, a liczyli że wepchną 2 walizki. Najgorszy przypadek miałam w Pradze, gdzie córka z mamą nie spojrzały ani na bagaż ani na model samochodu i w efekcie kilkaset kilometrów literalnie siedziały na własnych walizkach... - od tamtej pory zawsze pytam o bagaż. Klasyfikacja bagażu wg mnie, to:
mały - max plecak
średni - rozmiar bagażu pokładowego/podręcznego w samolocie
Bardzo często w długiej trasie sama mam zawalony bagażnik swoimi rzeczami, rzadko jeżdżę "na pusto", a już na pewno nie transitem :).

5. Sprawdź preferencje kierowcy i opis trasy bądź jego profilu. 


/

/ wybitnie ciekawy opis :) zakładam, że Pan ma poczucie humoru :)

/inny użytkownik
Jeśli nie lubisz gadać możesz czuć się niekomfortowo z kimś kto lubi, jw.
Ikonka palenia wg mnie dotyczy możliwości palenia w samochodzie - ja mam przekreślone papierosy, ale na przerwie, poza autem, można robić co się chce. Jeśli nie lubisz dymu tytoniowego, a kierowca pali w samochodzie - to także może być dyskomfort.
Zwierzęta i muzyka - dalej tłumaczyć nie muszę.

6. Dopytaj o postoje na trasie

Czego mi brakuje w ikonkach na blabla, to stosunek do jedzenia, picia i śmiecenia w samochodzie.
Nie mam nic przeciwko piciu z zamykanych pojemników; jedzeniu, które się nie kruszy, nie pachnie jakoś szczególnie i nie ma dziwnych sosów. Niestety raz zdarzyła mi się pasażerka, która bez pytania zjadła w trakcie podróży coś z ogromną ilością sosu, a nieszczelne pudełko po sosie włożyła za siedzenie... Efekt można sobie wyobrazić.

Robię postoje średnio co półtorej godziny, może dwie - niezdrowo jest korzystać z toalety rzadziej lub celowo się odwadniać żeby dłużej wytrzymać, a i palacze i głodomory mogą sobie na spokojnie zrealizować swoje potrzeby. Wg mnie win-win.

Jeśli wiesz ile i jakie postoje będą robione możesz też przewidzieć czy brać ze sobą prowiant czy jednak uda Ci się coś kupić po drodze np.

7. Nie licz, że zawsze będziesz odebrany i dowieziony spod drzwi pod drzwi.

Sprawdź jaki objazd kierowca wpisał w trasie, który dotyczy możliwości zjechania z planowanej trasy do umówionego punktu. Centrum miasta, jeśli nie jest to punkt startowy, to najczęściej najgorsza możliwa opcja spotkania. Dogadując punkt spotkania staraj się znaleźć coś po trasie. Dobrze sprawdzają się do tego parkingi hipermarketów lub dużych fast foodów na obrzeżach miast.

I tak dość często np. jak jedzie ze mną kobieta, albo jest beznadziejna pogoda, staram się iść pasażerowi na rękę, na miarę moich możliwości.

8. Nie blokuj miejsc

Zdarzyło mi się, że pasażer odwołał rezerwację na kilka godzin przed przejazdem - jeśli nie masz dobrego dostępu do internetu, ciężko jest wtedy znaleźć kolejną osobę i się z nią na czas dogadać. Według mnie blabla powinno wprowadzić opłatę rezygnacyjną jeśli rezygnujesz z przejazdu np. 12h przed przejazdem. Pasażerowie podchodziliby pewnie wtedy poważniej do sprawy, choć wiadomo, że czasem zdarzają się nieprzewidziane sytuacje.

9. Szybko się decyduj

Najwięcej rezerwacji i zapytań o przejazd otrzymuję 48-24h przed przejazdem - w takim momencie przejazd zniknie Ci sprzed nosa.

Miałam sytuację, w której użytkownik zamiast zarezerwować - pisał długo wiadomości doprecyzowujące przejazd (mimo że zawsze wszystko opisuję w ofercie), a potem jego potencjalne miejsce zostało już zarezerwowane; w efekcie zarezerwował miejsce na krótszym odcinku prosząc o przewiezienie na dalszym, co spowodowało ogromne zamieszanie, ponieważ obiecałam max dwóch pasażerów na tylnym siedzeniu, a miałam trzech i nie miałam już miejsca na bagaż... Nie róbcie tak.

10. Pamiętaj o dokumentach i przepisach celnych.

Jeśli ruszasz w trasę międzynarodową może się trafić kontrola graniczna lub policyjna. Miałam nieszczęście jechać z pasażerem, który miał przy sobie zioło (dowiadując się o tym po fakcie) i trafić na szczęśliwą kontrolę, na której sprawdzili tylko dokumenty. Jeśli przewozisz prezenty lub zapasy, sprawdź czy nie ma limitów celnych - kierowca nie może brać aż takiej odpowiedzialności za Ciebie.

____________________________________________________
Powyższy dekalog wydaje mi się dość wyczerpujący. Poza powyższymi kwiatkami idea wspólnych przejazdów jest bardzo sympatyczna, nie tylko finansowo, ale i towarzysko - zawsze poznaję bardzo ciekawych ludzi, takie mam szczęście.

Kierowca na wspólnych przejazdach nie zarabia (jeśli tacy są, to może jakieś wyjątki i to nie jest cel tego typu aktywności). Jak mam szczęście, to uda mi się pokryć 2/3, może 3/4 kosztów paliwa (ale szybciej na trasach zagranicznych niż polskich). Niemniej wiadomo, że w długich trasach trzeba też coś zjeść czy zarezerwować nocleg. Jest to raczej odciążenie kosztowe niż bycie na plusie w moim wypadku.

A jakie są Wasze doświadczenia z wspólnymi przejazdami?

Indie sprzed lat moimi oczami - zdjęcia

/hawa mahal
Jest to post mocno retrospektywny, ponieważ już wiele lat minęło i przy dynamice rozwoju tego kraju na pewno wiele się zmieniło. Spędziłam tam pół roku na dziekance ze studiów. Robiłam badania, pracowałam, podróżowałam i przeżywałam szczeniacką przygodę życia. Za badania otrzymałam uniwersyteckie wyróżnienie gdyż były promotorskie w swojej dziedzinie i nie były wymagane na ówczesnym etapie studiów. Studiowałam między innymi na wydziale orientalistycznym, fascynowały mnie Indie. Nie wiem dlaczego. Już wiem przynajmniej jak odróżnić miłość od fascynacji tak samo wśród zainteresowań jak i w związkach :) .

Nic nowego nie powiem - to kraj kontrastów i nie da się o nim powiedzieć jednego zdania, które nie znalazłoby swojego przeciwieństwa w innych okolicznościach. Obrzydliwe bogactwo sąsiaduje z przerażającą biedą. Są miejsca tak turystyczne, że aż pozostawiają po sobie niesmak (Taj Mahal) i takie, gdzie czujesz się jak nieproszony gość wchodzący w butach do czyjegoś domu (Orccha).

W dużych miastach kilka słów po angielsku i wybujała gestykulacja mogą wystarczyć do porozumienia się, na prowincji bez przynajmniej podstawowej znajomości hindi może być bardzo ciężko. Są też dzielnice i rejony (np. wschód Indii) słynące z porwań i ruchów separatystycznych gdzie będąc atrakcyjną kobietą lepiej samotnie się nie zapuszczać. Podobno.

Niesamowitą oazą odmienności jest Goa, gdzie masz wrażenie, że przenosisz się w inną czasoprzestrzeń. Poza kurortami pięciogwiazdkowych hoteli nie jest tak pięknie jak na zdjęciach biur turystycznych, niemniej połączenie indyjskości z niespotykanym wyluzowaniem i poczuciem bezpieczeństwa pozwala na realne odcięcie się od zachodniego świata (tym bardziej jeśli pójdziemy w ślad rosyjskich rave party xD).

Z zasady kultura i dominujące religie w Indiach są jednymi z najbardziej pokojowych na świecie i sami Indusi są bardzo ciepli, otwarci i gościnni mimo kolonialnych krzywd. Nie będę wypisywać porad dla podróżujących, bo bardzo możliwym jest, że moje podpowiedzi mogą być już nieaktualne. Zainteresowanym mogę odpisać na konkretne zagadnienia w komentarzach bądź na priv.

Poniżej zdjęcia wśród których jedno, które zdobyło wyróżnienie w konkursie fotograficznym National Geographic. Zgadnijcie, które?

local girl in New Delhi
red fort, old delhi (part for wives of the king)
red fort, old delhi
lotus temple
jal mahal, jaipur
jaipur
jaipur
goa, anjuna beach

goa

goa
on the route to Tilwara horse fair

tilwara horse fair

tilwara horse fair

tilwara horse fair

orccha

orccha

mahir

/

/

chitrkut

chitrkut

chitrkut

/

dilli hat